wtorek, 18 października 2016

The sunshine fills my hair



And the dreams hang in the air...

Ostatnio nieustannie słucham tej piosenki, a w chwilach koniecznej przerwy, kiedy muszę iść na zajęcia, odtwarzam ją w myślach, a może lepiej napisać "w duchu".  Towarzyszy mi zatem przez cały czas i nic mnie przed tym nie powstrzyma! Najpiękniejsze są te momenty, kiedy nucę ją, wracając do japońskiego domu, i kiedy słońce świeci mi prosto w twarz. Październikowe słońce jest tu naprawdę piękne i bardzo przyjemne. Mam nadzieję, że zostanie ze mną jeszcze bardzo długo. Podobnie jak piosenka. Nawet po powrocie do Polski niewątpliwie będzie kojarzyła mi się z czasem spędzonym w Japonii i przywoływała piękne wspomnienia.

Muszę jednak przyznać, że od oryginału zdecydowanie wolę wykonanie Artura Rojka. Uważam, że jego głos doskonale pasuje do klimatu "no need to run". Kiedy go słucham, czuję, jak udziela mi się jego spokój, żeby nie powiedzieć "rozleniwienie"...

A chwile odpoczynku doceniam teraz coraz bardziej. Odkąd zaczęłam pracować, tęsknię troszkę za chwilami beztroskiej nudy, za tym, żeby zwyczajnie posiedzieć i popatrzyć się w sufit. Albo za okno, bo tam ładniejszy widok - matsumotańskie góry. No ale cóż, 23 lata to najwyższy czas na "dorosłe" życie. Swoją drogą to trochę zabawne, że nie mogłam zabrać się do pracy w Polsce, bo zawsze brakowało mi czasu, i musiałam przylecieć do Japonii, żeby zacząć zawodową przygodę!
Może udzieliły mi się japońskie zdolności organizacyjne i dlatego jest mi łatwiej...?

Jeśli ktoś pomyślał, że narzekam, to proszę natychmiast zmienić zdanie - bo wręcz przeciwnie - bardzo się cieszę, że mam pracę i mój czas jest wypełniony po brzegi. Lubię poczucie, że go nie marnuję, tylko staram się wykorzystać najlepiej, jak mogę. Zwłaszcza, że rok to wcale nie tak długo jak mi się wydawało...

Co do marzeń, które są "in the air", to jedno właśnie się spełnia. A właściwie zaczęłam spełniać je sama. Nie jest wielkie, raczej takie drobne, jeśli spojrzy się na nie z boku, ale jego realizacja przysparza mi wiele radości i satysfakcji. Już od dawna obiecywałam sobie, że zacznę czytać japońskie czasopisma, żeby przyzwyczaić się do gramatyki, poznać trochę nowych słówek, zobaczyć, jak Japończycy myślą i "piszą" o zagadnieniach, które mnie interesują. Trochę o modzie. Trochę o sztuce. Trochę o ludziach. Więc i o życiu.

I udało się! Zaczęłam w piątek. Na razie idzie mi jak krew z nosa, bo ja, jak to ja, muszę zrozumieć wszystko w 200%, więc męczę moją tutorkę Harukę o każdy szczegół. Bardzo ją za to przepraszam, ale przecież muszę się dobrze nauczyć i prawidłowo zrozumieć przesłanie. Mam nadzieję, że Haruka wytrzyma ze mną, bo ja mam bardzo dużo zapału i nie zamierzam się poddać. Życzcie mi powodzenia, żebym z każdym dniem rozumiała coraz więcej i czytała coraz sprawniej. A Haruce duuużo cierpliwości!

P.S. Dzisiaj moja przyjaciółka obchodzi okrągłe urodziny i chciałabym z całego serca życzyć jej, żeby miała bardzo dużo szczęścia, zdrowia i miłości. Wszystko inne zrobi sama!

WONDERFUL LIFE!














M.

3 komentarze:

  1. Dziękuję Elwi!!!
    Tobie też!!! Niech Cię Uniwersytet Warszawski należycie gości!

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuję za wspomnienie o mnie <3 Jest mi bardzo, bardzo miło :D Tęsknię bardzo, jednak cieszę się, że żyje Ci się tam dobrze i ciekawie :D
    Ps. Piosenka cudowna i od dzisiaj uwielbiam ją w wykonaniu Rojka :D Buziaki Kochana :*

    OdpowiedzUsuń